Translate

sobota, 9 lipca 2016

Nokia Lumia czy Microsoft Lumia?

     Rok temu, równo roczek kupiłam Nokie Lumie 530, mój brat dostał wczoraj Microsoft Lumie 550.
     Czemu Nokia zamieniła się w Microsoft? Microsoft wykupił dział mobilny Nokii. Jednak smartfony te nadal mają zainstalowanego Windowsa
     Zmiana nazwy kosztowała Microsoft 5,4 mln euro (7,2 mld dolarów) i zmieniła się ona 25 kwietnia. Nowa nazwa miała pomóc w zaprezentowaniu użytkownikom usług Microsoft.
     Według mnie to bez sensu... Moja koleżanka również ma już Microsofta i działa tak samo jak mój. Nowsze telefony mają po prostu Windows 10, a po Microsofcie ani śladu...
      A jednak zmiana jest. Jeśli chcielibyśmy wyszukać "Nokia Lumia" internet automatycznie ma przekierowywać nas na stronę Microsoftu. A sama Nokia żyje jednak dalej... i ma się dobrze.
      Ale: microsoft pracuje nad powolnym wygaszaniem Nokii. Posiadam ten telefon, jak pisałam wyżej. Racja, Nokii jest mniej. Kiedyś: Nokia Kreatywne Studio, Nokia Selfie, teraz: Lumia Kreatywne Studio, Lumia Selfie.
      Czytam informacje coraz to z innych stron i każdy fakt z innej strony obala drugi. Próbuję to jakoś połączyć. Jednak jak połączyć całkowitą zmianę z częściową zmianą?

Co lepsze? 

     Sądzę, że to bez znaczenia, czy kupimy Nokię czy Microsofta. To nadal ten sam telefon, jednak ma tylko zmienioną nazwę. Liczy się raczej model. Ja mam jeszcze Windows 8, mój brat już Windows 10 z nowym ekranem blokady.

      Przekonałam się na sobie, że do telefonu można się przywiązać. Z moją Nokią wiąże się wiele wspomnień, mam tam wiele zdjęć, których za bardzo boję się stracić, by specjalnie upuszczać go na twarde powierzchnie i z wysokości. Nie raz nim rzucam, na piasek, na trawę. Nokia jest przecież niezniszczalna!
       Przed Lumią, miałam inną Nokię, też dotykową. W klasie mówili na nią "cegła", "cegiełka", bo była kwadratowa. Wrzuciłam do wody. Wysuszyłam, spoko, przeżyła.
       Raz jechałam rowerem spotkanie klasowe z kilkoma osobami. Nie miałam plecaka, więc wzięłam worek na buty, wrzuciłam tam telefon i oranżadę. Napój się rozlał... Pomyślałam, że jeśli raz już przeżył, przeżyje kolejny. Rozbroiłam go i położyłam na słońcu. Spotkaliśmy się wtedy na boisku, było wtedy chyba z trzydzieści stopni.
       Wróciłam do domu. Telefonu nie dało się włączyć. Tata jeździł z nim po różnych serwisach. Nic nie dało się zrobić.
       Wyczytałam (boosh, ile ja czytam XD), że najgorszym sposobem na suszenie telefonu jest właśnie położenie go na pełnym słońcu. Najlepiej włożyć do ryżu (który, przyciągnie azjatów, a oni naprawią ci telefon :0 :p).
   
       Dowiedzieliście się czegoś ciekawego z postu? Podzielcie się opinią w komentarzach! :)
     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz